Dzisiaj nie jest dobry dzień. Wyobrażacie sobie taką sytuację, że wstajecie, żeby jak przyzwoity student jechać na uczelnię, po czym Wasz wykładowca, z którym macie 4 godziny jest zajęć i zostaje Wam wykład. Idziecie zapytać czy nie może się odbyć wcześniej, niestety nie. Dobrze, zajmujecie się czymkolwiek przez ten czas, po czym wracacie, a wykład został odwołany.. Poziom mojego zdenerwowania i irytacji sięgnął zenitu.
Więc dzisiaj przychodzę do Was z bardzo fajny produktem, na który skusiłam się w lutym, kiedy była promocja na pojedyncze kosmetyki Full Mellow. Jest to firma produkująca kosmetyki robione ręcznie. Do tego całkowicie naturalne. Prowadzona przez Polkę. Jestem zdania, żeby wspierać osoby, które coś robią, więc bardzo chętnie czasem tam zaglądam. O ile Natural Box nie przypadł mi do gustu to produkty, które zamówiłam są dobre, ale o reszcie innym razem.
Więc dzisiaj przychodzę do Was z bardzo fajny produktem, na który skusiłam się w lutym, kiedy była promocja na pojedyncze kosmetyki Full Mellow. Jest to firma produkująca kosmetyki robione ręcznie. Do tego całkowicie naturalne. Prowadzona przez Polkę. Jestem zdania, żeby wspierać osoby, które coś robią, więc bardzo chętnie czasem tam zaglądam. O ile Natural Box nie przypadł mi do gustu to produkty, które zamówiłam są dobre, ale o reszcie innym razem.
Produkt przychodzi do nas w małym, uroczym słoiczku o pojemności 30 g, za które zapłacimy 25 zł. Płaciłam za niego chyba 19 zł, ale nie pamiętam dokładnie. Zapach jest bardzo ładny, nie jest on czysto malinowy, bardziej pachnie jak landrynki, nie mniej jadalnie. Produkt bez żadnego problemu możemy wydobyć ze słoiczka i nałożyć na ustach. A co jest w nim najlepsze? Po wykonaniu masażu nie musimy go zmywać, a możemy go zlizać, bo jest jadalny :) Daję okejkę!
Skład jest naprawdę super, bo mamy tutaj sacharozę, witaminę E, olej jojoba, olej oliwkowy, roślinna gliceryna (?), olej z malin i suszone maliny. Więc jak widzicie same dobroci.
Podstawą mojego dbania o usta pomijając oczywiście balsam do ust jest peeling. Uwielbiam mocne pomadki, a do takich trzeba mieć wypielęgnowane usta. Ten produkt nie dość, że gładko rozprowadza się po ustach to jeszcze maświetną konsystencję. Genialnie nawilża i ułatwia pozbycie się suchych skórek. Usta są gładkie, ponętne i mają zdecydowanie ładniejszy kolor, ponieważ poprawia się ukrwienie. Takie produkty to zdecydowanie ułatwienie dla takich leniuchów jak ja, którym nie chce się ich samemu robić. Poza tym tutaj kryształki cukru są zdecydowanie mniejsze niż przy tym, którym słodzimy, co zdecydowanie ułatwia sprawę, ponieważ mają lepszą przyczepność do ust. Powiem, że bardzo lubię ten peeling!
Jedynym minusem w przypadku takich produktów to krótsza data ważności. Mój jest ważny do sierpnia,w sumie to nie jest tak krótko i z przyjemnością będę go używać, myślę, że skończy się dużo szybciej, bo stosuję go przynajmniej raz w tygodniu.
A Wy jakie macie doświadczenia z peelingami? Robicie je same? Macie ulubieńców? Czy nie musicie go wykonywać? Niestety mam suche usta, u mnie się nie obejdzie.
Buziaki! :*
Współczuje i wyobrażam sobie twoje zdenerwowanie. Sama nie raz doświadczałam podobnych sytuacji :(
OdpowiedzUsuńPeeling bardzo mi się spodobał. Uwielbiam produkty pachnące landrynkami :)
No niestety, zero szacunku dla czasu studenta, ale no cóż.. Student może poczekać.
UsuńJest naprawdę super, jedyny minus to czas oczekiwania na przesyłkę, bo 2-3 tygodnie :(
Ja używam peelingującej pomadki do ust i jestem z niej bardzo zadowolona :)
OdpowiedzUsuńTej z Sylveco? Muszę sobie zamówić jakąś taką pomadkę :)
UsuńJa masuję usta szczoteczką po każdym myciu zębów i nie mam żadnych problemów ze skórą ust :)
OdpowiedzUsuńJA używam pomadki z Sylveco, ale ten peeling też kusi :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie peelingi mam pomarańczowe :)
OdpowiedzUsuńWolę domowe peelingi do ust, chociaż czasami jakiś kupię :D
OdpowiedzUsuńCzasy studenckie... u nas też traktowanie nas było poniżej krytyki. A co do produktu strasznie mnie zaciekawił
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy produkt. Ja przyznam, że nie uzywam peelingu do ust a jednak bardzo by mi się przydał :p
OdpowiedzUsuńSkoro jadalny to piąta dla niego! Uwielbiam peelingi do ciała i tak samo do ust. :)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie probowalam robić tego typu peelingu _ ale ten wydaje się smakowity :)
OdpowiedzUsuńJa raczej nie sięgam po sklepowe peelingi do ust. Wersja DIY z miodu w zupełności mi wystarcza.
OdpowiedzUsuńi w takich sytuacjach uwielbiam mieć przy sobie herbatę rumiankową i przy niej koić nerwy.
OdpowiedzUsuńCiekawy produkt, mam nadzieję, że zdążysz do końca sierpnia z użyciem
peelingu do ust jeszcze nie stosowałam, ale ten mnie kusi :)
OdpowiedzUsuńja jestem anty tego typu produktom, najzwyczajniej szkoda mi na nie pieniędzy :P
OdpowiedzUsuń