lutego 02, 2016

Ulubieńcy stycznia # 2016

Witajcie! :)
Czas na pierwszych ulubieńców w tym roku. W styczniu tak się złożyło, że zachwyciła mnie sama kolorówka. Nie wiem dlaczego, ale tak właśnie wyszło, a jeśli chodzi o pielęgnację to dalej testuję różne rzeczy zanim Wam pokażę. Ostatnio w ogóle więcej pojawia się produktów kolorowych niż pielęgnacji, ale postaram się nadrobić także te posty. 
Jeśli chcecie wiedzieć co w tym miesiącu mi się spodobało to zapraszam :)



Pierwszym produktem, który mnie oczarował jest baza pod cienie Inglot, której recenzja pojawi się być może jutro, w każdym razie w najbliższych dniach. Rewelacyjnie trzyma cienie i doskonale się rozprowadza. Jedynym minusem dla niektórych może być brak koloru, ale o tym w recenzji.
Kolejnym produktem jaki się znalazł jest puder do konturowana Kobo w odcieniu Nubian Desert, czyli bardzo chłodny brąz, idealny do zaznaczania policzków. Bardzo przyjemnie się z nim pracuje, czasami cieniuję nim też załamanie, ale częściej konturuję. Dla mnie bardzo dobry, wydajny, niedrogi produkt dostępny w drogerii.


Jeśli chodzi o rozświetlanie to tutaj cały czas sięgam po rozświetlacz z MySecret, który wszystkim polecam, jest rewelacyjny, a więcej poczytacie o nim tutaj.
Coś o czymś nie mówiłam to pigment Inglot nr 39, czyli piękny różowy, mieniący się kolor, który robi cały makijaż. Wystarczy tylko przyciemnić kącik, zrobić cienką kreskę i makijaż gotowy. Może zrobię dla Was z nim makijaż walentynkowy, jeśli oczywiście chcecie. 


Od końca listopada zaczęłam robić sobie paznokcie hybrydowe i od tego czasu ukochałam sobie dwa kolory, zresztą nie tylko ja, moja koleżanka także. Pierwszy to Semilac Biscuit, który dla mnie jest trochę hybrydowym odpowiednikiem Essie Fiji, który dwa lata temu namiętnie nosiłam na paznokciach. Piękny, pudrowy róż, który wygląda niezwykle elegancko. Dłonie wyglądają na schludne i zadbane. Drugim jest lakier tej samej marki, którym nazywa się Pink Gold. Błyszczący, faktycznie złoto - różowy nawet na jeden paznokieć robi taką robotę, że w zasadzie nic więcej nie potrzebujecie, a w połączeniu z Biscuit po prostu bajka!


Nie mogło u mnie zabraknąć produktów to ust. Pierwszy z nich to pomadka GR VM w odcienu 12, o których pisałam tutaj. Dla mnie jak na razie najlepsze matowe pomadki, ładnie wyglądają, nie wysuszają ust, rewelacja. Drugim produktem tanim jak barszcz jest konturówka Essence 07 Cute Pink, którą używałam praktycznie codziennie przez jakiś czas do makijaż. Nadawała się pod pomadki, błyszczyki, solo, a kosztuje ok. 5 zł. Jeśli chcecie o niej poczytać i zobaczyć inne kolory to zapraszam tutaj.


I to już wszyscy ulubieńcy ze stycznia. Jestem ciekawa jacy są Wasi? Może mi coś polecicie? Znacie coś z moich ulubieńców? :)

Buziaki! :*

8 komentarzy:

  1. Nie znam niczego z Twoich ulubieńców ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. kocham hybrydy semilac, są fantastyczne

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja także :) Chociaż na razie innych nie znam, ale może jeszcze spojrzę na BlueSky :)

      Usuń
  3. Chyba muszę zerknąć kiedyś na ten rozświelacz :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Puder do konturowania KOBO też lubię, choć mam ten jaśniejszy odcień :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na niego też mam ochotę, może za jakiś czas się skuszę :)

      Usuń

Copyright © 2014 U Vajlet , Blogger