lipca 03, 2015

Bourjois 123 Perfect, CC Cream.

Dzień dobry! :)
Wstałam dzisiaj jak na mnie i na wakacje bardzo wcześnie, bo wspaniali panowie za oknem remontują drogę i robią to także w nocy, za co serdecznie im dziękuję! Tęskniłam za workami pod oczami. Jedyne z czego bardzo się cieszę to to, że pojawiło się prawdziwe lato i ogromnie mnie to cieszy. Wczoraj byłam nad morzem, niestety wiał tak zimny wiatr, że po mimo słońca nie dało się długo wysiedzieć, zmarzłam, aż dziwne. Wróciłam do domu i się dusiłam i teraz też nie powiem, żeby było mi jakoś chłodno, no ale sprzątam pół dnia. Została jedna rzecz, mój pokój, życzcie mi powodzenia.


Dzisiaj o produkcie, który się kocha albo nienawidzi. Zaraz Wam opowiem jak ja się z nim dogaduję, zapraszam na recenzję kremu CC z Bourjois.


W miękkiej tubce zakończonej dziubkiem, z którego strasznie wylewa się produkt i trzeba bardzo uważać, dostajemy 30 ml produktu za cenę ok. 45 - 50 zł (tak sądzę). Kupiłam go w promocji dawno temu za jakieś 33 zł. Pachnie bardzo delikatnie tak nienachalnie co jest dużym plusem, chociaż dla mnie to akurat nie ma większego znaczenia. Kolor jest dla mnie ciężki do określenia, powiedziałabym, że neutralny, ale z drugiej strony widzę trochę pomarańczy i różu, całe szczęście normalnie wygląda na skórze. Mój odcień to 31 Ivory.


Moje pierwsze spotkanie z nim to była jakaś porażka. Wlazł w pory, wyglądał płasko na twarzy, podkreślił wszystkie niedoskonałości. Byłam przerażona i odłożyłam go gdzieś na dno szafy. Jednak podczas tych ostatnich dni kiedy potrzebowałam w czerwcu szybko nałożyć cokolwiek na twarz. Nagle okazało się, że wygląda zdecydowanie lepiej, błyskawicznie się nakłada, delikatnie wyrównuje koloryt, ale nie przykryje niedoskonałości, ale nie mam mu tego za złe, bo to nie jest kryjący podkład. Jednak jest jedno wielkie ALE.. To jak on się świeci po kilku godzinach to jest tragedia. Wygląda jakbym ćwiczyła w pełnym słońcu, a on miał mi spłynąć z twarzy. Dodam, że każdy podkład utrwalam tym samym pudrem, który obecnie używam, czyli ryżowy z Paese. Wygląda tragicznie, a ja nie mam czasu na zerkanie, kiedy właśnie będę miała wielką tłustą plamę na czole. Lubię zdrowy błysk na twarzy, ale to jest przesada i w miejscach, które są do tego 'przeznaczone', np. policzki. Myślę, że dużo zależy od stanu Waszej skóry, jeśli jest odwodniona jak moja czasem bywa to może wyglądać naprawdę okropnie.  Czasem wygląd naprawdę ładnie i zdrowo, ogólnie długo się trzyma, mimo to wydzielanie sebum, że aż mam ochotę go nakładać codziennie. Niestety mimo tego, że całkiem ładnie wygląda na twarzy (nałożony Beauty Blenderem), jest trwały, ma niewielki filtr, ale ma SPF 15 to nie jest to produkt, po który sięgnęłabym ponownie, a szkoda. Zapomniałam dodać, że całe szczęście mnie nie zapchał.


Po lewej jak zwykle zdjęcie bez makijażu, po drugiej z tym kremem i korektorem na twarzy. Będę szukać dalej idealnego kremu/podkładu na lato.

A Wy znacie ten produkt? Co sądzicie? Może macie inne idealne podkłady na lato? Piszcie koniecznie!
Buziaki i udanego weekendu! :*

3 komentarze:

Copyright © 2014 U Vajlet , Blogger