lutego 11, 2015

Rouge Bunny Rouge, róż do policzków nr 36, Orpheline

Cześć, witajcie :)
Niemożliwe, to już kolejny post z kolorówki pod rząd, na pewno jutro pojawi się coś innego. W piątek przegląd filmów romantycznych w sam raz przed Walentynkami jak sądzę. Jestem beznadziejna w prezentach, dlatego takiego typu posty się u mnie nie pojawiają. A dzisiaj zapraszam Was na produkt, który znalazł się w Ulubieńcach roku.


Od producenta:

Róż w kamieniu to połączenie uwodzicielsko słodkiego zapachu róż i intensywnego pigmentu co daje wizję omdlewającego piękna. Rozpromienia twarz i dodaje jej życia. Spowoduje on, że Twoje policzki będą emanowały szczęściem. Produkt rozprowadza się lekko i delikatnie abyś uzyskała naturalnie lśniący i aksamitny efekt. Ekstrakt z Agrestu Indyjskiego chroni skórę przed wpływem wolnych rodników, mieszanka hawajskiej rośliny Uhaloa oraz zaawansowane technologie pozwoliły uzyskać długotrwałe lśniące wykończenie. Delikatne perełki zwiększają kremową miękkość oraz zapewniają przejrzysty blask.


Kupiłam go nie na te święta tylko jeszcze poprzednie, pamiętam, bo obcięłam włosy na krótko i to był prezent na pocieszenie ode mnie dla mnie, a że akurat dziwnym trafem okazało się, że nie mam żadnego różu to był trafiony prezent. 
Produkt dostajemy w bardzo ładnym, małym, czarnym opakowaniu. Takie same kwiatki jak na wieczku są 'wyżłobione' na różu. W tym momencie u mnie już ich nie widać. Niestety po ponad roku zamknięcie przestało mi działać, dlatego jakoś ostatnio rzadziej po niego sięgam.


Kolor jak kiedyś trafnie określiła go Marti to truskawki ze śmietaną. Niestety na zdjęciach wyszedł bardziej koralowo jednak kompletnie nie ma takiego odcienia. Jest to różowy róż. Nie ma w sobie drobinek, jest całkowicie matowy. Ma bardzo dobrą pigmentację i trzeba go nakładać lekką ręką, bo można sobie zrobić krzywdę. Można efekt spokojnie budować. W tym przypadku przy niewprawnej dłoni można osiągnąć efekt matrioszki. Trzyma się wiele godzin, jednak na pewno nie od rana do wieczora. Powiedziałabym, że zależnie od podkładu i opierania twarzy o dłoń to jakieś 8-10 godzin, a ja bardzo często się podpieram i dotykam twarzy. Co ważne nie pyli się co także wpływa na jego wydajność, która jest ogromna. 


Nie używam go codziennie, ale bardzo często. Jestem raczej bronzerowa. Lubię jednak czasem dodać sobie ładnego, zdrowego rumieńca. 

Skład dla zainteresowanych:

TALC, ALUMINUM STARCH OCTENYLSUCCINTE, MICA, MYRYSTYL TRISILOXANE, C26-54 ALKYL TETRADECYL DIMETHICONE, LAURYL LACTATE, DIMETHICINE, GLYCINE SOJA OIL, ZINC STERATE, OCTYLDODECYL STEAROYL STERATE, HYDROGENATED POLYDECENE TRIMETHYLOLPROPANE TRIISOSTEARATE, CHLORPHENESIN, OCTYLDODECANOL, POTASSIUM SORBATE, TETRASODIUM EDTA, PHYLLANTHUS EMBLICA EKTRACT, PHENOXYETHANOL, AQUA, LAURYL METHACRYLATE/GLYCOL DIMETHACRYLATE CROSSPOLYMER, BUTYLENE GLYCOL, DICAPRYLIETHER, SODIUM GLUCONATE, ALGAE, CITRIC ACID, SODIUM CITRATE, WALTHERIA INDICA, FERULIC ACID, POLYGLYCERYL-2 DIPOLYHYDROXYSTEARATE; (+/-): CI 7789l, C 77491, CI 77492, CI 77499, CI 77007, CI 77510, CI 75470, CI 15850, CI 73360, CI 19149, CI 42090


I co o nim sądzicie? Jak Wam się podoba? Mi bardzo. Polecacie jakiś ładny róż?
Buziaki! :*

9 komentarzy:

  1. Ładnie wygląda. Również częsciej używam bronzera :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Sam róż z tej firmy widzę na oczy pierwszy raz :) a na post piątkowy czekam z niecierpliwością - ciekawe czy mnie czymś zaskoczysz :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ładnie się prezentuje :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wygląda bardzo delikatnie. Świetny.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ślicznie się prezentuje na Twoje buzi, naturalnie i delikatnie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Śliczny odcień, bardzo dziewczęcy. ;)
    Pozdrawiam. :**

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 U Vajlet , Blogger