lutego 28, 2017

Organique Basic Cleaner | żel, tonik i peeling enzymatyczny |

Cześć! :)
Dobrze, że powoli zima zmierza ku końcowi, już coraz częściej raczy nas słońce i przyjemna temperatura. Bardzo mi tego brakowało, a nie wspomnę już o mojej skórze, która zimą przechodziła niesamowity kryzys, a przez fakt, że byłam chora i zestresowana dostała dodatkowo w kość. Dawno nie zmagałam się tak z suchymi skórami, które jednak dość często pojawiają się przy mojej mieszanej cerze. Musiałam postawić na pielęgnację zarówno delikatną jak i skuteczną, a że mama podarowała mi produkty Organique, które od dawna mi się marzyły, wzięłam się za ostre testowanie. Jeśli jesteście ciekawe czy pomogły mojej skórze to zapraszam dalej. 



Żel do mycia twarzy to podstawa mojej pielęgnacji, mimo że zmywam makijaż olejkami nie zapominam o drugim myciu, do którego zaczęłam wykorzystywać Basic Cleaner. Jest to bardzo delikatny żel, który dobrze się pieni i jest naprawdę wydajny, wystarczy niewielka ilość, żeby porządnie umyć buzię. Dobrze domywa resztki brudu i makijażu, a przy tym nie wysusza i nie podrażnia skóry. Nie ściąga jej i nie powoduje efektu skrzypienia. Nie nawilża, ale faktycznie ładnie wygładza skórę. Przyjemnie, bardzo delikatnie pachnie i z chęcią sięgam po niego rano i wieczorem. Miałam ostatnio problem z tym, że wszystkie produkty do mycia wysuszały mi skórę, ten natomiast był bardzo miłą odmianą. Niestety jest to produkt drogi 79,90 zł za 200 ml. Natomiast jest bardzo wydajny, bo używam go 3 albo 4 miesiące i dalej mam pół opakowania.


Tonik towarzyszy mi w pielęgnacji od kiedy pamiętam. Nie uważam go za krok zbędny, wręcz przeciwnie. Ma on za zadanie przywrócić nam odpowiednie pH skóry po myciu twarzy, a także usunąć ewentualne, chociaż rzadkie, pozostałości brudu. I to właśnie robi. Dodatkowo jest pozbawiony różnych szkodliwych składników. Łagodzi skórę i daje uczucie nawilżenia. Nie zauważyłam, żeby specjalnie nawilżało, ale skóra jest taka przyjemna, miękka w dotyku i na pewno mniej ściągnięta. Starczył mi na 3 miesiące codziennego używania, więc jak na tonik uważam, że jest to dobry wynik. Co prawda swoje kosztuje, ale w tym przypadku widzę różnicę między tym, a drogeryjnym produktem. Pachnie dokładnie jak żel z tej serii. Kosztuje 69,90 zł.


Produkt, o którym swego czasu było głośno w blogosferze i wcale się nie dziwię, bo o ile bez problemu w drogeriach znajdziemy peelingi drobno czy gruboziarniste z tymi enzymatycznymi jest trudniej. Mamy tutaj produkt bez żadnych drobinek ścierających z zawartością kwasów owocowych, które mają za zadanie rozpuścić nasz martwy naskórek bez żadnego tarcia. Produkt ma dość gęstą konsystencję, a należy go nałożyć cienką warstwą na twarzy na ok. 5 minut, a po tym czasie przez kilka minut wykonywać masaż, dopiero potem zmyć. Na pewno skóra nie jest o tym produkcie podrażniona. Przez to, że nie mamy tarcia trzeba pamiętać, że po pierwszym razie faktycznie może zostać jakiś tam naskórek, ponieważ jest to produkt o wolniejszym działaniu, natomiast przy regularnym stosowaniu widzimy, że efekty są dłużej widoczne niż przy zwykłym peelingu, więc warto poczekać dłużej na ten efekt. 
Skóra po nim jest gładka i przyjemna w dotyku. Nie jest zaczerwieniona, nie piecze, widać, że jest dobrze oczyszczona. Pory są delikatnie zwężone, a zanieczyszczenia usunięte. Sięgam po niego w zależności jakie moja skóra ma kaprysy, ale zazwyczaj 2-3 razy w tygodniu. Natomiast jeśli Wasza skóra boryka się zimą z dużym przesuszeniem i suchymi skórkami polecam jednak sięgnąć po coś mocniejszego. W innych porach roku sprawdza się doskonale na mojej mieszanej skórze. Polecam, zwłaszcza osobom z wrażliwą skórą. Produkt jest niesamowicie wydajny, a kosztuje 79,90 zł.


Cała seria Basic Cleaner przypadła mi niesamowicie do gustu i z przyjemnością jej używam każdego dnia. Są to bardzo dobre produkty, którymi warto się zainteresować albo sobie o nich przypomnieć. Nie wykluczam powrotu do nich, chociaż jak większość z nas mam ochotę spróbować czegoś nowego i poszukać być może coś jeszcze lepszego.

A Wy znacie te produkty? Lubicie? Nie lubicie? Co się u Was dobrze sprawdza? Polecacie coś?
Dajcie koniecznie znać,
buziaki! :*

2 komentarze:

  1. Ten peeling moja skóa by doceniła. Nie potrafię ostatnio poradzić sobie z suchymi skórkami na twarzy. Są one strasznie drażniące :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam ten sam problem, chociaż na suche skórki korund jak znalazł, ten jest rewelacyjny podczas wyższych temperatur :)

      Usuń

Copyright © 2014 U Vajlet , Blogger