lutego 02, 2015

Denko 1 #2015.

Witajcie! :)
Dzisiaj zapraszam Was na drugi dzień ze mną. Miałam ten post dodać wcześniej, jednak brak czasu i mocny na cokolwiek i to uniemożliwił. Jednak dzisiaj zebrałam się w sobie i mam dla Was denko. Przyjemnie się czyta takie posty, ale wbrew pozorom są one bardziej pracochłonne niż napisanie normalnej recenzji. 
Napiszcie mi koniecznie jaki typ postu chciałybyście przeczytać w najbliższych dniach. Może macie jakieś specjalne życzenia? Myślę, że w piątek w końcu pojawi się post filmowy. Zapraszam na denko :)



Nie wiem czy w poprzednim miesiącu tak dużo się myłam czy dużo produktu lałam na dłoń, ale zużyłam 3 żele pod prysznic. Pierwszy z nich to Wild Argan TBS, który od innych żeli różni się tylko zapachem. Na początku bardzo mnie ten zapach relaksował, potem stał się taki zwyczajny. Wątpię, że wrócę do niego, ale żele TBS uwielbiam. Kolejny to podstawowa wersja Dove, którą bardzo lubię za kremową konsystencję i zapach, Polecam. Ostatni i najmniej ulubiony produkt to nic innego jak żel z limitowanej edycji Isana. Fakt, opakowanie jest urocze, ale zawartość przeciętna, natomiast zapach znośny. Zużyłam w 1,5 tygodnia.


Mleczko Isana bardzo lubiłam stosować na podrażnioną skórę, zimą jednak nie dawało sobie tak dobrze rady jak w innych porach roku. Nie mam mu tego za złe, jak znowu będę miała jakieś podrażnienia z chęcią do niego wrócę. (recenzja). Olejek do kąpieli z TBS był taki sobie, zapach fajny, ale piana już przeciętna, za tę cenę wymagałabym czegoś więcej, na pewno nie wrócę. Szampon Green Pharmacy jest całkiem przyzwoitym szamponem w rozsądnej cenie, jednak jego wydajność pozostawia dużo do życzenia. (recenzja). Galaretka z TBS to jak na razie mój ulubiony umilacz do kąpiel. Pochodzi z zimowej edycji, która w tym momencie jest już niedostępna. Może za rok kupię ponownie. Zapomniałam o peelingu Tutti Frutti, który był całkiem niezły jeśli chodzi o zdzieranie, ale ta parafinowa warstwa na skórze bardzo mi przeszkadzała, nie wrócę na pewno do niego ponownie.


Krem pod oczy TBS to naprawdę wielki zawód. Konsystencja lekka, ale zbyt mało treściwa, może sprawdziłby się lepiej trzymany w lodówce. Jego wydajność też jest średnia. Jedyne co mi się podoba to opakowanie, pompka air-less, a do tego dokładnie widzimy jakie jest zużycie produktu. Balsam do ust Tisane to moje kolejne opakowanie, bardzo dobry balsam, jednak na razie robię sobie od niego przerwę (recenzja). Merz Special to mój pierwszy suplement diety, do którego zażywania naprawdę się przyłożyłam, opakowanie starczyło mi na miesiąc i widzę efekty zwłaszcza na paznokciach, Biorę go dalej. Chcecie poznać efekty po dwóch miesiącach? Korektor L'Oreal bardzo polubiłam, jednak jestem trochę zawiedziona, bo dzień po napisaniu recenzji skończył się. Chyba jednak wolę ten z Artdeco (recenzja). Kolejne opakowanie to korektor TBS, fajny kiedy jest zimno, bo w ostatnim miesiącu całkiem go polubiłam na nowo. Kiedy jest upał do niczego się nie nadaje (recenzja). Jednak nie wrócę do niego. Tonik różany Pat&Rub to mój duży ulubieniec, na początku miałam co do niego mieszane uczucia, jednak po zużyciu pierwszego opakowania, przerwie i otworzeniu kolejnego poczułam znaczną różnicę z poprzednim tonikiem. Spodobał mi się zwłaszcza w tych chłodnych dniach, kiedy skóra była podrażniona, przynosił ulgę i koił. Zapach jest średni, bo śmierdzi rozmarynem, ale idzie się do niego przyzwyczaić. No i cena trochę odstrasza. Jednak warto.


I trzy wyrzutki, które też są zawodami. Nieszczęsny liner, który wysechł i do niczego się nie nadaje, trwałość ma powalającą, ale dozowanie tego produktu to jakieś nieporozumienie i dlatego do niego nie wrócę. Korektor Catrice również mnie zawiódł, ponieważ jest koszmarnie pomarańczowy i ani nie nadaje się do stosowanie pod oczy, ani do konturowanie twarzy. Ostatni korektor z Lovely po prostu się zestarzał i końcówka się zmarnowała.

Czy jestem zadowolona ze zużyć? W sumie tak, jednak spodziewałam się większej ilości zużytych balsamów do ciała, mam jednak nadzieję, że w lutym to odrobię. A jak Wasze zużycia, może znacie te produkty?

Buziaki! :*

15 komentarzy:

  1. tisane mam od dawna zamiar wypróbować :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Chętnie bym je sama wszystkie wypróbowała!

    OdpowiedzUsuń
  3. Muszę zakupić w koncu Tisane;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja z isany miałam żel pod prysznic i był świetny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie z Isany odpowiada olejek pod prysznic, a tak to takie zwyklaki :) Muszę jechać w końcu do Niemiec i odwiedzić DM :)

      Usuń
  5. a ja jeszcze pingwinkowej isany nie wyciągałam z zapasów ;p

    OdpowiedzUsuń
  6. u mnie w tym miesiącu też Dove poleciał do kosza :)

    OdpowiedzUsuń
  7. U mnie pingwinek będzie w denku z lutego.

    Gratuluję zużyć:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja nie skusiłam się na żaden kosmetyk z pingwinkiem, może to i lepiej skoro zawartość przeciętna, natomiast żele z Dove uwielbiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie nic nie straciłaś :) Dove ma bardzo fajne żele, jak mi brakuje kremowej konsystencji najchętniej wybieram te.

      Usuń
  9. mam ten zielony korektor Lovely- tragedia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aż tak źle? U mnie w zasadzie nie zrobił nic, najważniejsze jednak, że mnie nie zapchał :)

      Usuń
  10. Gratuluję tylu zużyć. Mam mydełko do rąk z tej limitowanej edycji z Isana, ale bardzo się z nim polubiłam. ;)
    Pozdrawiam. :**

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 U Vajlet , Blogger