sierpnia 31, 2015

Denko 7 #2015

Dobry wieczór wszystkim! :)
Mam dzisiaj całkiem dobry humor mimo latania od samego rana, wystawania, chodzenia. Jutro czeka mnie znacznie gorszy dzień, ale nie narzekam, wstanę, załatwię wszystko, zacznę pisać pracę i będzie dobrze. Jestem dzisiaj po treningu pierwszym od kilku miesięcy, zdecydowanie wracam do ćwiczeń, bo ogromnie mi tego brakowało. Mam nadzieję, że zleci mi buzia i boczki, ale mniejsza z tym, przejdźmy do wpisu, bo zapraszam Was dzisiaj na denko. Dawno nie było u mnie takiej ilości kosmetyków, jest ich całkiem sporo.
PS. Szukam nowego tła na denko i inne zdjęcia, więc na razie musicie przeżyć to, za które Was przepraszam :(


Zaczniemy od pielęgnacji twarzy i żelu do mycia Physiogel, bardzo fajne myjadło, tylko trochę śmierdzi. Jeśli chcecie przeczytać więcej to zapraszam na recenzję. Kolejnym produktem jest krem nawilżający z Physiogel, który stosowałam na noc, bo na dzień pod makijaż niestety za wolno się wchłania, natomiast na noc nie widziałam jakiś spektakularnych efektów - nie kupię ponownie. Kolejnym produktem jest kultowa Bioderma, od czasu do czasu kupuję i z przyjemnością zużywam, najdelikatniejsza dla oczu, dalej szukam tańszego zamiennika. No i coś dla ochłody, czyli woda w spray'u z Balea, całkiem przyjemna i bardzo tania, szkoda że tak słabo dostępna.


Szampon Balea zużyłam z wielką przyjemnością ze względu na zapach, bardzo ananasowy, dodatkowo dobrze mył włosy, niestety trochę je plątał, ale od czego są odzywki, da się to przeżyć. Maska keratynowa z Kallosa służyła mi do depilacji, więc mogę powiedzieć tylko tyle, że całkiem dobrze zmiękczała włoski i ułatwiała poślizg maszynce. Podstawa przy wyjazdach, czyli żel antybakteryjny TBS. Przepięknie pachniał i dobrze mył, raczej niczym poza zapachem się nie wyróżnia pośród innych żeli. No i zmywacz do paznokci, ten z Life do hybryd jakiś fantastyczny nie był, wolę wersję pomarańczową.


Coś do mycia, czyli żel Belea z limitowanej edycji, który według mnie pachnie tanim mydłem, zdecydowanie bardziej do gustu przypadła mi wersja arbuzowa. Balsam brązujący z Lirene zużyłam dość szybko, dawał bardzo naturalny efekt, bez smug, po więcej zapraszam tutaj. Zużyłam także peeling grejpfrutowy z Lirene z serii Beauty Collection, którego recenzja pojawi się niebawem na blogu wraz z wersją mango.


W denku znalazł się także peeling brzoskwiniowy z TBS, o którym będziecie mogły poczytać również niedługo, powiem, że ta konkretna wersja nie zrobiła na mnie wielkiego wrażenia. Zużyłam także małe masło TBS z serii zielona herbata, które troszkę odbiega dobrym nawilżeniem od pozostałych serii, za to jest idealne na lato i ten orzeźwiający zapach. Zostając przy TBS dna dobił olejek mango, który polubiłam, ale jeśli chodzi o działanie to wolę ten z Evree. No i w końcu pojawia się jakiś krem do rąk, ten akurat z Garniera bardzo dobry zwłaszcza na zimę, zapraszam po więcej.


No i trochę kolorówki. Kolejne opakowanie Gimme Brow z Benefit, dla mnie najlepszy zagęszczający brwi żel, o którym więcej poczytacie tutaj. Zużyłam też eyeliner z Lovely w turkusowym odcieniu, był taki średni, więc będę szukać czegoś lepszego, bo pędzelek się rozdwoił. Maskara z Miss Sporty Studio Lash to dla mnie jakaś pomyłka, na początku była za mokra, żeby jej używać, a jak już była do używania to okropnie się kruszyła, nie wrócę ponownie. Podkład z Mary Kay Time Wise bardzo polubiłam, rewelacyjnie wygląda na zdjęciach z fleszem przez brak filtrów, dlatego często lądował na buzi podczas wieczornych wyjść, dobrze się trzyma i nieźle matuje, jeśli chcecie wiedzieć więcej to zapraszam na recenzję.

Uff! Na dzisiaj to już wszystko. Całkiem sporo mi tego wyszło, ale bardzo się z tego cieszę, bo chcę zużywać zapasy i mieć mniej kosmetyków, bo duża ilość też potrafi przytłoczyć. Jak tam Wasze zużycia? Znacie coś z moich?
Buziaki! :*

2 komentarze:

  1. uwielbiam te żele z Balea za zapach, ale mi też podoba się bardziej ten arbuzowy :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 U Vajlet , Blogger