listopada 08, 2016

PROJEKT DENKO #7 2016

Dzień dobry! :)
Dzisiaj czas na denko. Staram się je publikować w miarę regularnie, chociaż oczywiście bywają takie miesiące, że kiedy patrzę do denka to sobie myślę, że to śmiech na sali. Jednak dzisiaj pokażę Wam zużycia jedynie z jednego miesiąca. Wyjątkowo mocno się przyłożyłam. Niektóre z tych produktów już bardzo długo u mnie zalegały, inne po prostu chciałam wykończyć. 


Pierwszymi produktami są żele pod prysznic Nivea i Fa. Jestem pewna, że ktoś (moja siostra) pomagał mi je zużyć. Żel Nivea przyzwoity, natomiast wolę inne wersje zapachowe, a co do Fa to ma nieziemski kokosowy zapach, po prostu przepiękny, chętnie do niego wrócę jak zrobi się cieplej. Do tego wykończyłam płyn do kąpieli Organique Eternal Gold, który ma ładny zapach, dodatkowo rozświetlające drobinki, ale nie urzekł mnie na tyle, żeby kupić kolejne opakowanie. Stał w łazience to go zużyłam, ale chyba wolę bomby do kąpieli. 


Szampon O'Herbal pokazywałam kiedyś w ulubieńcach, jest to bardzo przyjemny szampon, jeden z mniej chemicznych jeśli chodzi o dostępność w drogerii, dodatkowo jego pojemność o 500 ml, starczył mi prawie na pół roku. Kolejny produkt to lakier Elnett, który zużywałam bardzo długo i do którego już nie wrócę, ten zapach jest okropny. O wodzie termalnej Uriage nie będę dużo pisać, bo jest to mój ogromy ulubieniec od dwóch lub trzech lat. Rewelacyjna na różnego rodzaju podrażnienia, zamiast toniku czy do odświeżania maseczek glinkowych, polecam serdecznie. 


Jeśli chodzi o żele Gilette Satin Care to zazwyczaj wracam do nich, bo uważam, że są dobre, aczkolwiek jeśli nie sprawdza mi się odżywka do włosów to oczywiście używam jej do golenia nóg. Olejek Wellness Beauty o zapachu mango zużyłam z przyjemnością głównie ze względu na zapach. Nie wiem jak Wy, ale ja nie widzę różnicy w działaniu między olejkiem za 10 zł a za 30 zł. Kupuję różne, zazwyczaj w promocji. Ten bardzo polecam. Tak samo jak i peeling Wellness Beauty, o którym pisałam tutaj. Kolejnym produktem jest krem do stóp Ziaja z kompleksem zmiękczającym, który był po prostu poprawny, ale nie zauważyłam jakiegoś szczególnego działania, dodatkowo do szału doprowadzało mnie to opakowanie, z którego resztę produktu ciężko jest wycisnąć. 


Dwa produkty, które bardzo lubiłam, ale raczej do nich nie wrócę, bo chcę wypróbować inne produkty, zwłaszcza jeśli chodzi o maseczki, bo ta jest prawdziwym hardcore. Krem (klik), maseczka (klik).


Jak widać zużyłam też trochę produktów do makijażu. Podkład Bourjois Healthy Mix Light Vanilla, czyli bardzo przyjemny podkład do stosowania na co dzień. To była moja druga butelka, ale nie wiem czy jeszcze do niego wrócę, bo nie widziałam już tego efektu wow, który widziałam za pierwszym razem. Kolejnym produktem jest korektor Bourjois, który bardzo lubiłam, jednak musicie wziąć pod uwagę, że najjaśniejszy kolor wcale nie jest taki jasny, a poza tym jest bardzo żółty, poza tym naprawdę przyzwoity drogeryjny korektor. Jeśli chodzi o maskarę Max Factor (klik) to po zużyciu pierwszego opakowania myślałam, że będzie moim ulubieńcem, bo pięknie rozdziela, podkręca i wydłuża rzęsy, ale niestety przy drugim opakowaniu nie byłam już tak zadowolona z efektu. Baza Porefessional z Benefitu nie raz znalazła się w makijażu miesiąca, jedna z lepszych baz jakie miałam okazję używać, chociaż trzeba nauczyć się z nią pracować. Chciałam do niej wrócić, ale kusi mnie też baza Pore Filler marki NYX. Zużyłam też pomadkę Alterra, którą wiele osób używa do rzęs, niestety u mnie w ten sposób się nie sprawdziła, ale jak regularna pomadka ochronna nie mogę narzekać, do tego jest tania jak barszcz. 


Zużyłam też peeling kawowy mango Body Boom, który bardzo przypadł mi do gustu, niestety jak widzicie opakowanie nie wygląda zbyt pięknie. Być może jeszcze do niego wrócę, ale w innej wersji zapachowej, jeśli chcecie o nim poczytać więcej to zapraszam tutaj. Muszę przyznać, że ten produkt jest bardzo wydajny. Maseczka w płacie Skin79 Golden Snail z 24k złotem bardzo przypadła mi do gustu, skóra jest taka odżywiona, gładka i nawilżona, a najbardziej podoba mi się to, że płat w żelowej formie dużo lepiej trzyma się skóry. Zdecydowanie jeszcze wrócę do tej maseczki. 


Maseczki z Ziaji absolutnie Wam polecam. Tej maseczki nawilżającej z Bielendy nie polecam, bo nie zrobiła nic na mojej skórze, nie trzymała się dobrze, więcej do niej nie wrócę. Tak samo jak do zestawu do usuwania wągrów. Kompletnie nie zauważyłam, żeby cokolwiek to wyciągnęło, niestety. Zdecydowanie bardziej polecam Wam plasterki Cettua.

I to już wszystko. Jak Wasze zużycia? Miałyście coś z moich? Lubicie, nie lubicie? :)
Buziaki! :*

5 komentarzy:

  1. Znam maskę z Bielendy i peeling Body Boom ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten lakier Elnett pachnie genialnie! Kochammmmm moglabym uzywac zamiast perfume :D :D See you soon, Kisses from London! Dominica. xXx
    www.its-dominica.blogspot.co.uk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę? ;o dla mnie jest strasznie duszący ;/ ale jeśli chodzi o perfumy to ja jestem po tej świeżej nie ciężkiej stronie mocy :D

      Usuń

Copyright © 2014 U Vajlet , Blogger