września 30, 2015

Denko 8 #2015

Denko 8 #2015
Witajcie! :)
Dzisiaj przygotowałam dla Was denko. Nie jest ono jakieś ogromne, ale wolę je zrobić mniejsze niż w przyszłym miesiącu zamęczać Was nie wiadomo jak długim postem, dlatego właśnie dzisiaj trochę skromnie. 


Pierwszym produktem jest peeling Lirene Beauty Collection, o którym pisałam tutaj. Bardzo fajny, niedrogi peeling, ale jeszcze nie wiem czy do niego wrócę. Być może w przyszłym roku. Kolejnym produktem jest masło do mycia ciała Bomb Cosmetics Pina Colada, który rewelacyjnie sprawdzał się podczas upałów, więcej o nim poczytacie tutaj. Balsam do ciała Balea zużyłam tak szybko, że nawet nie wiem kiedy, ale dobrze, bo było niewydajny, miał okropny zapach i praktycznie wcale nie nawilżał. Zostało masło do ciała Full Mellow Fluffy Cloud, które delikatnie pachniało arbuzem, ale z racji tego, że więcej zrobiło mi szkody niż pożytku w postaci plam na ścianach więcej do niego nie wrócę, jeśli chcecie o nim poczytać to zapraszam tu


Szampon Klorane o zapachu piwonii to produkt bardzo przeciętny, po jakimś czasie nawet jego zapach zaczął mnie męczyć. Nie robił nic szczególnego z włosami, średnio je oczyszczał, ładnie po nim błyszczały, ale jest tez drogi, więc do niego nie wrócę. Płyn dwufazowy z Nivea to bardzo przyzwoity produkt, dużo lepszy niż dwufaza z Garniera, dobrze radzi sobie z makijażem nawet trwałym tusze także polecam. Krem YR Hydra Vegetal to bardzo podstawowy krem na dzień pod makijaż, ale można znaleźć tańsze i lepsze, nie wrócę do niego. Kolejny zużyty produkt to Clinique All About Eyes Rich, o którym pisałam tutaj. Jest to dobry krem, ale spodziewałam się czegoś więcej, niestety nie wrócę do niego.


Kolejnym produktem jest serum do stóp Evree, które moim zdaniem w ogóle nie działa. Nie zauważyłam nawilżenia, wygładzenia czy innych obietnic producenta, nie kupię więcej. Co innego magiczny olejek Collistar, jak dla mnie rewelacja i gdyby nie był taki drogi to chętnie bym do niego wróciła, więcej przeczytacie tutaj. Niestety skończył mi się także rewelacyjny tusz do rzęs Maybelline Lash Senastional, który u mnie sprawdził się wyśmienicie, jeśli chcecie poczytać o nim więcej zapraszam na recenzję. Ostatnim już produktem jest transparentny żel do brwi L'Oreal Brow Artist Plumper, o którym pisałam tutaj. Bardzo go polubiłam, ale nie wiem jeszcze czy sięgnę po niego drugi raz, dalej szukam ideału.


No i dwa wyrzutki, których nie udało mi się zużyć, czyli mgiełka do opalania Vichy Capital Solei oraz Full Mellow peeling do ust, jeśli chodzi o ten drugi to żałuję, że się przeterminował, bo nie dałam rady zużyć nawet połowy.

Znacie coś z tych produktów? Jakie Wam się udało zużyć?
Buziaki! :*

września 29, 2015

Ulubieńcy niekosmetyczni #1

Ulubieńcy niekosmetyczni #1
Witajcie! :)
Po raz pierwszy w historii bloga przygotowałam dla Was niekosmetycznych ulubieńców. Nie nazywam ich ulubieńcami miesiąca, ponieważ niektórzy są z kilku miesięcy. Oczywiście jeśli chodzi o filmy to dalej zostaję przy przeglądzie filmowym, który postaram się, żeby pojawił się w październiku, bo ostatni był w sierpniu, ale jakoś nie miałam ostatnio głowy do oglądania filmów, za to mam dla Was kilka perełek, więc zapraszam dalej.


Pierwszym będzie czystek, dużo się naczytałam na jego temat i staram się go pić, o ile na początku piłam go regularnie, później trochę zaniedbałam, ale teraz piję go znowu, jest dużo zdrowszy niż zielona herbata. Żeby lepiej smakował dodaję do niego łyżeczkę miodu, przez co też jeszcze lepiej wzmacnia odporność, a jesienią dobra odporność to podstawa. Drugą rzeczą jest kubek z Primarka, który kupiłam prawie pół roku temu. Dzięki niemu jakoś zaczęłam pić więcej wody, nie wiem może to przez tę 'słomkę'. Kiedyś miałam z tym duży problem, teraz po prostu pamiętam, tylko bardzo ważne jest wyparzanie go.


Tej książki miałam tutaj nie umieszczać, bo na początku mnie nudziła, a jest to "Siódmy dzień" Jens Hovsgaard'a, jednak jak się przebrnie przez te pierwsze strony, akcja nabiera takiego tempa, że można się pogubić w tej zawiłej historii. To mój pierwszy przeczytany kryminał i być może nie ostatni. Toffifee to jest coś co uwielbiam, mogłabym to jeść tonami. Nic dodać nic ująć jest po prostu przepyszne!


Ostatnim już ulubieńcem jest zespół, mianowicie The Fruitcakes, miałam w tym miesiącu przyjemność być na ich koncercie i jeśli się uda to z chęcią pojadę na kolejny. Chłopaki świetnie grają, nazwałabym ich polskim The Beatles, zresztą zostawiam Wam dwa utwory, które lubię najbardziej do odsłuchania. 





I to już wszyscy ulubieńcy. A jak wyglądają Wasi? Być może w następnych pojawi się coś do ubrania, jeszcze zobaczę kiedy w ogóle się pojawią. Mam w ogóle robić ulubieńców niekosmetycznych? Czekam na Wasze komentarze :)
Buziaki! :*

września 28, 2015

Ulubieńcy września #15

11
Ulubieńcy września #15
Dzień dobry moi drodzy! :)
Dzisiaj mam dla Was ulubieńców. Nie ma ich dużo, bo ostatnio mało kupuję i raczej skupiam się na zużywaniu produktów co widać po denkach. W ostatnich nowościach też było raczej mało kosmetyków, zdecydowanie więcej innych rzeczy, co nie znaczy, że zmieniam kierunek bloga, po prostu są rzeczy ważne i ważniejsze. Tym krótkim wstępem chcę Was zaprosić na skromnych ulubieńców.


W zasadzie większość to będą sprawdzone kosmetyki, o których czasem trzeba wspomnieć, bo w dużej ilości kolorówki można o nich zapomnieć. Dwa sprawdzone kosmetyki to rozświetlacz Mary Lou Manizer oraz bronzer Bahama Mama od theBalm. Moje ulubione produkty do 'konturowania'. Można nimi uzyskać bardzo naturalny efekt, a także bardziej imprezowy look. Polecam kto jeszcze nie próbował. Ostatnim produktem z kolorówki jest wodoodporna żelowa kredka Essence, o której pisałam tutaj. Tania i dobra, zajrzyjcie sobie koniecznie do szafy Essence.


Pielęgnacji też jest mało, bo używam także sprawdzonych produktów, o których kiedyś Wam pisałam. Pierwszym produktem jest suchy szampon Batiste Neon Lights, który powinien zostać wprowadzony do regularnej sprzedaży za ten piękny zapach. Poza tym jest tak samo dobry jak reszta tych szamponów. Kolejnym produktem jest hipoalergiczny olejek do ciała Pat&Rub, który świetnie nawilża, pięknie delikatnie pachnie i nie podrażnia, a wręcz łagodzi skórę. Szybko się wchłania, nic dodać nic ująć, poza niestety ceną. Ostatnim produktem są jak na razie moje ulubione perfumy Acqua di Gioia, których w tym miesiącu używałam naprawdę często, mimo posiadania także innych, w tym chyba czuję się po prostu najlepiej. Piękny, orzeźwiający, a przy tym trochę i elegancki zapach, cudo, koniecznie powąchajcie. 

I to już wszyscy moi ulubieńcy, a jak tam Wasi? Co polecacie? A może coś odradzacie? Koniecznie napiszcie.
Buziaki! :*

września 24, 2015

Max Factor 2000 Calorie, Curved Brush Volume & Curl

Max Factor 2000 Calorie, Curved Brush Volume & Curl
Dzień dobry :)
Cały czas szukam maskary, która spełni moje oczekiwania. Jak na razie najbliżej ideału jest Maybelline Lash Sensational, ale kiedy chciałam ją kupić była wyprzedana. Ostatnio w ogóle widzę tylko wersję wodoodporną, więc postanowiłam spróbować czegoś innego. Podstawową wersję MF 2000 Calorie używałam w liceum i całkiem lubiłam, ale zaczęła mi się osypywać, więc ją odłożyłam. Teraz po 3-4 latach wróciłam do innej wersji. Czy jest to dobre spotkanie? Zapraszam dalej :)

OD PRODUCENTA:
2000 Calorie w nowej wersji ze szczoteczką w kształcie łuku, która pozwala lepiej wymodelować rzęsy. 2000 Calorie Curved Brush to tusz intensywnie pogrubiający i zagęszczający rzęsy, a dzięki nowej szczoteczce umożliwia dodatkowo efekt zalotnego podkręcenia. 
Polimery zmiękczają, uelastyczniają i modelują rzęsy Naturalne woski wzmacniają i uzupełniają uszkodzoną strukturę rzęs. Ponadto charakteryzują się dużą odpornością na wysokie temperatury i wilgotne powietrze, dzięki czemu makijaż rzęs jest odporny na ścieranie i nie rozmazuje się. Tusz Max Factor jest hipoalergiczny.



Pierwsze co mnie trochę zniechęciło to szczoteczka. Od kilku lat używam tylko szczoteczek silikonowych i odzwyczaiłam się od tych tradycyjnych. Całe szczęście ta nie jest jakaś wielka, więc nie ma tragedii. Jest delikatnie wygięta, czyli taka jak lubię najbardziej. 

Konsystencja, zaraz po otworzeniu tusz jest w sam raz do malowania. Nie jest za sucha, czy też za mokra jak w przypadku większości świeżych maskar. Produkt ładnie podkręca rzęsy, ale potrafi je trochę skleić. Nie zauważyłam jakiejś wielkiej objętości, ale rzęsy wyglądają ładnie. Szkoda tylko, że pod koniec dnia wyglądają jakby ich nie było. Opadają, tracą to podkręcenie. Całe szczęście tusz się nie kruszy, nie osypuje, ani nie odbija na powiekach. Jest to maskara bardziej na dzieńm bo daje naturalny efekt.





Nie jest to zły produkt, ale też nie powalił mnie na łopatki, więc raczej do niego nie wrócę. A jaki jest Wasz ulubieniec? Co polecacie? Czego unikać?
Buziaki! :*

września 22, 2015

Essence Gel Waterproof Eyeliner

11
Essence Gel Waterproof Eyeliner
Dzień dobry!
Jak się czujecie dzisiaj? Przychodzę do Was z recenzją produktu, który jakiś czas temu znalazłam w Super-Pharm. Jakoś wcześniej go nie widziałam nigdzie. Jeśli szukacie niezłej, niedrogiej kredki to zapraszam dalej.

OD PRODUCENTA:

Najnowszy trend prosto z Azji: żelowy liner w kredce. zamiast tubki – miękka tekstura oraz wodoodporny i długotrwały efekt w wysuwanej kredce. intensywny pigment oraz atłasowe wykończenie nadają intensywny look w przepięknych intensywnych kolorach.


Kredka ma bardzo przyjemną żelową konsystencję. Jest bardzo miękka, więc trzeba uważać, żeby za dużo jej nie wykręcić, bo może się połamać, niestety przy robieniu zdjęć tego doświadczyłam. Bardzo dobrze sunie po powiece. Nie ma najmniejszego problemu z malowaniem. Kolor to matowy, czekoladowy brąz.

Jest bardzo dobrze na pigmentowana. Faktycznie jest wodoodporna, bo próbowałam ją zmyć z ręki wodą i mydłem i ani drgnęła, dopiero płyn micelarny coś poradził. Dziwne, bo mam wrażenie, że w ciągu dnia trochę znika z powieki, ale nie jest to bardzo widoczne, ogólnie wydaje się być trwała. Niestety nie nadaje się np. jako baza pod smokey eye, ani jako kreska do roztarcia, żeby zagęścić linie rzęs, ponieważ roztarci graniczny praktycznie z cudem nawet zaraz po nałożeniu. Ona nie zmienia swojego położenia, nie odbija się, nie kruszy, wygląda po całym dniu praktycznie jak rano. Kosztuje 9,99 zł, więc niedrogo i myślę, że jak mi się skończy to jeszcze do niej wrócę.



SKŁAD:
DIMETHICONE, TRIMETHYLSILOXYSILICATE, OZOKERITE, HYDROGENATED VEGETABLE OIL, MICA, C30-45 ALKYL DIMETHICONE, PHENYLPROPYLDIMETHYLSILOXYSILICATE, CAPRYLYL TRIMETHICONE, DISTEARDIMONIUM HECTORITE, PROPYLENE CARBONATE, LECITHIN, TOCOPHEROL, ASCORBYL PALMITATE, CITRIC ACID, CI 77499 (IRON OXIDES), CI 77891 (TITANIUM DIOXIDE).



A Wy co o niej sądzicie? Osobiście bardzo ją lubię. Macie jakieś sprawdzone kredki?
Buziaki!:*

września 21, 2015

Nowości i prezenty

Nowości i prezenty
Dzień dobry! :)
Jak będziecie czytać ten post będę w drodze do Krakowa. Bardzo się cieszę, bo w tym roku mało co miałam z wakacji, a zaraz zaczyna się rok akademicki, mnóstwo obowiązków, stres, przynajmniej w tym pierwszym miesiącu, bo zaczynam kolejny kierunek i trochę obawiam się jak to będzie. Mniejsza z tym, zapraszam Was na post z nowościami w mojej kosmetyczce, szafie, a także na półce z książkami, bo miałam urodziny i moi znajomi obdarowali mnie różnościami. Jeśli jesteście ciekawe to zapraszam :)


Pierwsza rzecz to wrześniowy Chillbox, którego zawartość pokazywałam Wam w poście tutaj (klik). 


Niedaleko mnie otworzyli sklep ekologiczny, więc jeśli jesteście ze Szczecina polecam Wam 'be natural' obok CH Fala. Tam dostałam 100% olej brzoskwiniowy, który w tym momencie mieszam z kremem na dzień, sprawdza się dobrze, ale jeszcze wstrzymam się jakiś czas z recenzją. Kolejna rzecz to 100% masło kakaowe zimno tłoczone. Używałam raz, ale zostawiłam sobie je na czas kiedy przyjdzie zima.


Tak jak Wam wspominałam w wishliście miałam zamiar kupić nową świecę, bo poprzednią wypaliłam jakiś czas temu. Zdecydowałam się na Yankee Candle Cranberry Twist, bo w sumie zbyt wiele ich nie miałam do wyboru. W Szczecinie stacjonarnie możecie je kupić w Starej Cegielni. 


Zestaw waniliowy z YR to prezent od koleżanek na jesienne wieczory. Dobrze trafiły, bo takich umilaczy jesienią i zimą nigdy za mało.


Kubek to kolejny urodzinowy prezent. Ktoś dobrze wiedział, że bardzo lubię takie ładne rzeczy, a jeszcze ten napis, no super jak dla mnie :)


Dostałam także trzy książki. Zdecydowanie będę miała co robić w jesienne wieczory.. Pierwsza to w zasadzie poradnik Lee Crutchley "Jak być szczęśliwym (albo chociaż mniej smutnym)", C.R. Zafon "Marina", a także George Orwell "1984".


Dawno temu wspominałam Wam, że moje granatowe Conversy skończyły swój żywot, także ze Złotychwyprzedaży zamówiłam kolejne, a mówię o tym, bo w sklepie kosztują 270 zł, a ta kupiłam je za 189 zł, także helloł?! Jaka oszczędność. Jest to prezent jaki wybrałam sobie od babci.


Musiałam kupić białą koszulę, bo w zasadzie żadnej nie miałam. Ta pochodzi ze Stradivariusa i kosztowała 69,90 zł. Z pewnością jeszcze mi się nie raz przyda.


Kolejna rzecz to czarna kurtka, którą chciałam kupić już sezon albo i dwa temu, ale żadna albo mi się nie podobała albo źle leżała. Będąc w Stradivariusie zauważyłam tę, przymierzyłam i stwierdziłam, że biorę. Ten krój zawsze będzie modny, chociaż szczerze mówiąc nie patrzę pod tym względem na ubrania, bo dla mnie mają być przyzwoitej jakości i służyć długo. Kosztowała 99,90 zł, także nie jest to jakaś wygórowana cena, oczywiście jest skóropodobna.


Ostatnia rzecz to prezent od rodziców na urodziny, czyli skórzana torebka polskiej marki Dziki Józef. Bardzo porządna, świetnie wykonana, a dodatkowo bardzo duża, bo zmieści się tam laptop, a mój nie jest jakiś maleńki. Kosztowała 300 zł plus przesyłka. Niestety atelier jest tylko w Łodzi. Żeby ją kupić trzeba skontaktować się mailowo ze sklepem, a korespondencja przechodzi bardzo szybko i na maile odpisuje właściciel, z mojej strony polecam.

To już koniec moich nowości, a jak Wasze w tym miesiącu? Co ciekawego Wam wpadło w oko? Może coś z moich nowości Wam się podoba?
Buziaki! :*

września 18, 2015

Inglot Illuminating Loose Powder

Inglot Illuminating Loose Powder
Dzień dobry! :)
Cały czas szukam dobrego pudru pod oczy. Niestety bardzo dużo pudrów wysusza tę bardzo delikatną okolicę. Widziałam, że są produkty specjalnie dedykowane do utrwalania korektora i rozjaśniania tej partii twarzy, ale zwykle są bardzo drogie albo słabo dostępne, albo jedno i drugie. Chciałam produkty, który przede wszystkim nie będzie wyglądał sucho. Czy puder sypki Inglot HD spełnił moje oczekiwania? Zapraszam dalej :)

OD PRODUCENTA:
Puder Sypki HD niezastąpiony element codziennego makijażu. Doskonale sprawdza się również podczas sesji fotograficznych i filmowych w najwyższej technologii cyfrowej. Dostępny w pięciu odcieniach zapewnia nieskazitelny wygląd w każdej sytuacji. Subtelne kolory ożywiają i zapewniają długotrwały efekt idealnie gładkiej skóry. Lekka, satynowa formuła wzbogacona pyłkiem diamentowym rozświetla i maskuje niedoskonałości.




Puder dostajemy w plastikowym pudełeczku dodatkowo zapakowany w kartonik. Pojemność to 4,5 g za 45 zł, więc uważam, że to nie mało. Ostatnio Inglot bardzo poszedł w górę z cenami, niektóre produkty jednak warte są swojej ceny, inne nie. Dodatkowo w środku sitko było zaklejone, a w opakowaniu znajdował się puszek.

Kolor jaki mam to numer 42, czyli bardzo naturalny chociaż delikatnie różowy, ale tego w ogóle nie widać. Puder ma mnóstwo drobinek co na pewno nie spodoba się wielu z Was. Też na początku byłam przerażona, ale stwierdziłam, że spróbuję. 



Puder jest bardzo delikatny i drobno zmielony, nabierany na pędzel o dziwo w ogóle nie pyli, trzyma się pędzla i bez problemu nakłada w wybrane miejsca. Nie daje krycia, tylko rozświetlenie.

Stosowałam go w różnych kombinacjach - pod oczy, na podkład zarówno matujący jak i rozświetlający. Do tego ostatniego to za bardzo się nie nadaje, bo ten efekt rozświetlenia jest tak mocny, że aż przerysowany. Pod oczy sprawdza się bardzo dobrze, nie przesusza skóry, a także utrwala korektor, wygląda naturalnie i chętnie po niego sięgam jeśli chodzi właśnie o okolicę pod oczami. Jednak największe wrażenie wywarł na mnie, kiedy nałożyłam Revlon CS i w tym momencie zrobiła mi się 'maska', bo trochę przesadziłam, a że wychodziłam nie miałam czasu tego wszystkiego zmywać. Buzia wydawała się taka płaska, matowa i nie wyglądało to za dobrze. Sięgnęłam po ten produkt i bardzo miło się zaskoczyłam, bo ten puder 'zmiękczył' to co zafundował mi podkład i twarz już nie wyglądała tak źle, a wręcz przeciwnie całkiem świeżo i promiennie. Nie matuje skóry, ale za to dobrze utrwala. Niestety jest minus tego produktu, w słońcu bardzo widać drobinki, mi to nie przeszkadza, bo przyzwyczaiłam się do tego efektu, ale wiem, że nie każdemu się to spodoba. Jeśli nie przeszkadza Wam dodatkowy 'błysk' to śmiało możecie sięgnąć po ten produkt.  


Polubiłam się z tym produktem mimo, że na początku ciężko było mi się przyzwyczaić. Znacie ten produkt? Polecacie jakiś puder pod oczy?

Buziaki! :*

września 17, 2015

Chillbox Max Wrzesień 2015

Chillbox Max Wrzesień 2015
Dzień dobry! :)
Dzisiaj przychodzę do Was z zawartością wrześniowego Chillbox'a Max. Niestety wczoraj nie zdążyłam go umieścić, ale dzisiaj nadrabiam zaległości. Jestem bardzo zadowolona, że jednak zamówiłam go na ten miesiąc, to mój mały prezent urodzinowy ode mnie dla mnie. Jeśli jesteście ciekawe co tam się znajduje to zapraszam.

Z technicznych informacji chillbox jest dostępny w dwóch wersjach: standardowa (59zł) oraz max (89zł). Obie wersje mają w cenie kuriera, jeśli jesteście zainteresowane to zapraszam Was na stronę (klik).





  • Carole Mortimer "Historie filmowe" - Nick Prince, sławny reżyser chce przenieść na ekran bestseller "Nie całkiem zwyczajny chłopiec". Próbuje ustalić kto ukrywa się pod pseudonimem J.I. Watson. Wkrótce dowiaduje się, że z książką wiąże się prawdziwa, poruszająca historia autora. (34,99 zł)
  • Słoiczek z uchwytem - Od dziś popijanie Twoich ulubionych szejków przyniesie Ci jeszcze więcej przyjemności, dzięki uroczemu słoiczkowi do picia z wieczkiem i rurką. Jest bardzo praktyczny, nie przecieka i świetnie wygląda. (18,95 zł)
  • Baton Aloha: Zmiany Zmiany - Masz ochotę na małe co nieco? Dobrze trafiłaś! Bez obaw o dietę możesz cieszyć się smakiem batonu Aloha. Wyprodukowany on został w 100% ze składników roślinnych . Nie zawiera cukru ani ulepszaczy. Odpowiedni dla osób nietolerujących glutenu oraz dla wegan. (6,99 zł)



  • Maska różana Skin 79 - Maska różana od Skin 79 głęboko nawilży, ukoi i rozjaśni Twoją cerę podczas snu, aby rano twarz była promienna i wypoczęta. Wyciąg z kwiatu róży  ma silne właściwości nawilżające, a kwasy AHA delikatnie rozpuszczą martwy naskórek. (70 zł)
  • Żel pod prysznic Born to Bio Argan&Orient (nie mój zapach :() - Udaj się w daleką podróż dzięki żelowi od kąpieli od Born to Bio! Naturalne, delikatne i wyselekcjonowane składniki zadbają o Twoją skórę, a zapach pozwoli na chwilę oderwania. (18,18 zł)
  • Olej arganowy Biotanic - Czysty, tłoczony na zimno olej prosto z Maroka! Ma w sobie niemal 100 składników o działaniu ochronnym, regenerującym oraz nawilżającym. Potrafi zdziałać cuda na cerze każdego typu. Produkt jest niezwykle uniwersalny - oprócz twarzy doskonale sprawdzi się na skórze całego ciała, włosach i paznokciach. (46 zł)
Zawartość pudełka wynosi 195,11 zł plus mnóstwo próbek Skin 79, a także bony zniżkowe. Dziewczyny przygotowujące chillboxa zaszalały. Poza moją preferencją zapachową jeśli chodzi o żel nie mam zastrzeżeń i jestem zadowolona z zawartości. Polecam Wam też fanpage dziewczyn. Niestety wrześniowego boxa już nie kupicie, ale do końca września możecie składać zamówienia na październikowy. Oby dziewczyny nie obniżyły lotów, trzymam mocno kciuki! :)

A jak Wam się podoba zawartość? Co sądzicie? Lubicie boxy niespodzianki? Jakie subskrybowałyście?
Buziaki! :*

września 16, 2015

The Body Shop Milk&Oat Mask

The Body Shop Milk&Oat Mask
Witajcie! :)
Znaleźć dobrą maseczkę, po której widać efekty nie jest aż tak trudno, bo np. maseczki z Ziaji są bardzo dobre, ale można także nadziać się na bubla jak np. maseczki z Rival de Loop, przynajmniej u mnie kiedyś wywołały oparzenie. Dużo u mnie się ich przewija. Czasem o nich zapominam, czasami stosuję regularnie, wszystko zależy od tego jak bardzo mi się chce. O ile peeling wykonuję raczej regularnie o tyle z maseczkami już jest problem. Dzisiaj o maseczce, która bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła, czyli o maseczce z płatkami owsianymi i miodem z TBS.


Maseczkę dostajemy w plastikowym słoiczku o pojemności 100 ml. Kosztuje ok.49 zł. Opakowanie nie jest zbyt higieniczne, ale mi to nie przeszkadza, zwłaszcza, że konsystencja nie nadaje się do umieszczenia np. w tubce.

W maseczce mamy umieszczone płatki owsiane, którymi dodatkowo możemy na początku wykonać sobie peeling, bo jak maseczka przyschnie to już jest to raczej niemożliwe. Pachnie miodowo, więc jeśli lubicie ten zapach to z pewnością przypadnie Wam do gustu. Jest bardzo wydajna, bo używam jej przynajmniej raz w tygodniu, a końca nie widać. 


Maseczkę nakładam zwykle na 10-15 minut, potem zmywam letnią wodą. Niestety zmywanie jest dość upierdliwe, bo maseczka wysycha, chyba, że będziemy spryskiwać twarz np. wodą termalną, wtedy możemy tego uniknąć. Skóra po tej maseczce jest dobrze oczyszczona, a pory lekko zwężone. Dzięki zawartości miodu widać także odżywienie. Czy nawilża? Może delikatnie. Nie wysypało mnie po niej, ani nie zauważyłam, żeby mnie uczuliła. Fakt, po nałożeniu czuć delikatne pieczenie, ale jest ono do wytrzymania, zawsze przy takim uczuciu mam wrażenie, że maseczka wypala wszystkie brudy i zanieczyszczenia, które znajdują się na skórze. Jestem z niej zadowolona, ale raczej do niej nie wrócę, przynajmniej na razie, bo mam za duże zapasy. Jeśli poszukujecie dobrej, szybko działającej maseczki to polecam.


Znacie? Jakie maseczki polecacie? Jakich lepiej omijać?
Buziaki! :*

września 15, 2015

Jesienna wishlista

13
Jesienna wishlista
Dzień dobry kochani! :)
Dzisiaj przygotowałam listę rzeczy, które mam zamiar kupić w najbliższym czasie. Może nie wszystko, ale zdecydowana większość to przemyślane zakupy a nie 'zachciewajki'. Także jeśli jesteście ciekawe co mam zamiar kupić w najbliższym czasie to zapraszam na dalszą część postu :)


1. Biała koszula - okazało się, że w szafie nie mam żadnej, ale już to naprawiłam. Jeśli szukacie to polecam Reserved i Stradivarius.
2. Czarna koszula, ale z długim rękawem, czyli kolejny must have u mnie, bo nie mam takiej w szafie i zdecydowanie się przydaje. Często chcę coś wystylizować i brakuje mi jej w szafie.
3. Kurtka 'skórzana' - również już odhaczona, bo dorwałam jedną w Stradivariusie, ale jak tylko pozbieram zakupy to na pewno Wam je pokażę i postaram się na sobie.
4. Ciepły szalik - najlepiej w kratę, bo żadnego takiego nie mam. Mam inny, który uwielbiam, ale taki również by mi się przydał, bo pasuje do większej ilości rzeczy.
5. New Balance 574 "Sweatshirt", czyli te z najnowszej kolekcji. Tak polubiłam swoje poprzednie, że chętnie przygarnę kolejną parę. Jak nie jesienią to wiosną na pewno je kupię. 
6. Czarne botki Wojas - tak mi się spodobały, że jak tylko będę miała gotówkę to na pewno je kupię, bo moje poprzednie botki na obcasie po trzech latach poszły na wieczny odpoczynek. Zresztą jeśli chodzi o buty Wojas to bardzo je polecam, nie są tanie, ale bardzo wytrzymałe.
7. "Skórzane' spodnie - bardzo ostatnio zaczęły mi się podobać, ale takie delikatne, wiecie nie takie świecące z daleka. Te są akurat ze Stradivariusa.
8. Jeansy typu 'boyfriend' chociaż niekoniecznie. Po prostu potrzebuję spodni i tyle, bo nie każda para jaką mam nadaje się na tę pogodę, a raczej na tę, która się zbliża.
9. Ciepły sweter - która z nas nie lubi w jesienne wieczory założyć ciepły sweter? Tak właśnie myślałam, także i sweter musiał znaleźć się na liście.



1. Inglot paleta Flexi - mam trochę pojedynczych cieni, które się walają. Dobrze byłoby mieć dla nich jedno miejsce, dlatego ta paleta wydaje się być dobrym rozwiązaniem.
2. Świeca Yankee Candle - również na jesienne wieczory, bo wtedy palę bardzo dużo świec, a ostatnio wypaliłam całą i teraz zastanawiam się jaką zakupić. Ta wersja to Bluberry Scone.
3. Too Faced Milk Chocolate Solei Bronzer - jeden z produktów marki, z którym bardzo chętnie się zapoznam. To akurat zachciewajka, przyznaję i nie jest jakimś najważniejszym punktem.
4. Bourjois Aqua Lacque - jako maniaczka produktów do ust już od kiedy się pojawiły jestem ich bardzo ciekawa, bo matowa wersja w ogóle mi nie podeszła, więc chętnie spróbuję tych.
5. Inglot Makeup Fixer - nie mam żadnego takiego produktu do utrwalania makijażu, a czasem się bardzo przydają. Za jakiś czas będzie mój.
5. Too Faced pomadka Melted - tak jak w przypadku Boujrois jestem ich bardzo ciekawa i mam zamiar sprawić sobie jedną kiedyś.
6. Estee Lauder Double Wear Light, czyli mój pewniak, mam zamiar kupić kolejne opakowanie, bo to podkład, na który można liczyć.
7. Olejek do demakijażu Resibo - jest o nim cały czas głośno i bardzo chciałabym go wypróbować, myślę, że za jakiś czas go kupię.
9. Lily Lolo Flawless Matte puder - kończy mi się mój puder z Paese, więc niedługo z pewnością sięgnę po ten, bo tak się czaję na niego już jakiś czas.
10. Ring Light - czyli coś co będzie bardzo mi potrzebne, bo już niedługo zrobi się bardzo ciemno i robienie zdjęć będzie utrudnione. To będzie pierwsza rzecz z tych, którą kupię.

I to już wszystko co mam zamiar nabyć w najbliższym czasie. A co Wy macie zamiar kupić? Macie już jakieś plany?

Buziaki!:* 

września 10, 2015

20 nowych, przypadkowych faktów o mnie - URODZINOWO

10
20 nowych, przypadkowych faktów o mnie - URODZINOWO
Dzień dobry!
Tak, dokładnie 21 lat temu przyszłam na świat. Za każdym razem przed urodzinami nachodzą mnie różne refleksje dotyczące tego co się stało w danym roku, wcale nie w Nowy Rok. Poza tym wrzesień dla wielu osób też jest miesiącem, w którym zaczyna się coś nowego. Czy dla mnie tak jest to nie wiem, po prostu staram się coś zrobić nowego, poprawić się.

Dzisiaj mam dla Was 20 nowych faktów, bo kiedyś już publikowałam taki post, ale trochę się od tego czasu zmieniło, więc zapraszam jeśli ponownie chcecie mnie lepiej poznać.

1. Urodziłam się dokładnie 10 września 1994 roku. 
2. Zaczynam teraz 3 roku licencjatu z ekonomii i na tym zakończę swoją karierę ekonomiczną, bo zaczynam studia hiszpańskie, które zdecydowanie są dużo bardziej interesujące.
3. Mieszkam już 16 lat w Szczecinie, ale w przyszłym roku mam w planach przenieść się do Gdańska albo do Krakowa. 
4. Wiosną mam zamiar zrobić kurs windsurfingu, bo bardzo lubię sporty wodne, kajaki to jest coś co uwielbiam.
5. Kiepsko widzę swoją pracę licencjacką.
6. Jeśli nie ogarnę się w wolny do godziny 12 to jest bardzo duża możliwość, że spędzę ten dzień w łóżku i kompletnie nic nie zrobię.
7. Powoli uszczuplam zapasy pielęgnacji jakie mam w domu, chociaż jak wszystkie wiemy nie jest to wcale takie proste, ale nie lubię wyrzucać kosmetyków, bo to jest tak jak wyrzucić pieniądze do śmietnika.
8. Od półtora roku nie farbowałam włosów i chociaż czasem mam na to wielką ochotę to się powstrzymuję, bo i tak nie wiem jaki kolor miałabym położyć na włosy. 
9. Nie umiem skupić się w bałaganie, żeby zacząć coś robić muszę posprzątać, bo inaczej wszystko wokół mnie rozprasza. 
10. Zaraziłam mamę miłością do The Body Shop i Pat&Rub przez co mam niezliczone zapasy w domu właśnie tych firm (nie to, żebym narzekała :D).
11. Przez te kilka lat wyrobił mi się 'charakterek' dzięki czemu nie dam sobie wejść na głowę czy też sponiewierać.
12. Kiedy ktoś mnie denerwuje przed pierwszą kawą to nawet nie zwracam na to uwagi. 
13. Jestem jeszcze bardziej nieogarnięta niż kiedyś przez co wszystko co muszę czy powinnam zrobić muszę zapisywać, bo inaczej jest duże prawdopodobieństwo, że o tym zapomnę. Chyba powinnam zacząć robić ćwiczenia na koncentrację.
14. Dopiero w zeszłym roku odkryłam urodową scenę na Youtube.
15. W makijażu najbardziej lubię wyraziste usta, ale mocnym smoky eyes też nie pogardzę tylko jeszcze nie jestem mistrzem w jego robieniu. 
16. Nie lubię trzymać rzeczy, które do niczego mi się nie przydadzą, zwykle rzeczy których nie noszę wywożę a kosmetyki oddaję koleżankom, staram się, żeby chociaż w mojej szafie panował minimalizm i było dużo rzeczy, które da się łączyć albo jakieś pojedyncze, które robią wrażenie za całą stylizację.
17. W zeszłym roku przejechałam pół Europy i bardzo dobrze wspominam to doświadczenie. Jako kierowca przejechałam ok. 4000 kilometrów. Myślę, że ja na świeżaka to całkiem niezły wynik :)
18. Czasem lubię obejrzeć sobie jakąś telenowelę, ostatnio nawet do nich wróciłam, bo skończyły mi się seriale, a poza tym chciałam się trochę osłuchać z językiem, w końcu wiele rzeczy się zapomina.
19. Już wiem co chcę robić w życiu, mam kilka pomysłów, które jeszcze kilka lat temu nie przyszłyby mi do głowy.
20. Lubię chomikować jakieś drobne pamiątki jak np. bilety do teatru czy też jakieś karteczki z muzeum albo kartki urodzinowe czy też inne pierdółki. Mam tego cały karton.


Pierwsze zdjęcie to rok 2012 drugie to 2015. Jest różnica, prawda?

I to już wszystkie fakty, którymi chciałam się z Wami podzielić. Jeśli jesteście ciekawe poprzednich to zapraszam tutaj - klik
Napiszcie mi czy Wy też widzicie duże różnice nawet w tak krótkim czasie? Trzymajcie się ciepło i przesyłam Wam masę buziaków! :*

września 09, 2015

Maybelline, maskara Lash Senastional

Maybelline, maskara Lash Senastional
Witajcie! :)
Wczoraj nie pojawił się post, ale pojawi się jutro, mimo, że miało go nie być, bo jutro mam urodziny. Tak, skończę 21 lat i muszę przyznać, że czas bardzo szybko leci. Nawet nie wiem kiedy to się stało. Wrzesień jest dla mnie zawsze miesiącem, w którym nachodzi mnie dużo przemyśleń, ale może napiszę kiedyś o tym.

Dzisiaj zapraszam Was na post o naprawdę dobrej maskarze, czyli Maybelline Lash Senastional.


Kiedy zobaczyłam, że pojawiła się na rynku stwierdziłam, że koniecznie muszę jej spróbować. Luie maskary Maybelline, więc jak mogłam koło nowości, która zbierała tak dobre opinie przejść obojętnie. 


Szczoteczka jest silikonowa, czyli taka jaką lubię najbardziej, dodatkowo wygięta co jest dodatkowym atutem przy takich rzęsach jak moje, które nie chcą się kręcić. Maskara przepięknie podkręca i pogrubia rzęsy. Nie jest najłatwiejsza w obsłudze, bo można sobie posklejać rzęsy, ale da się do niej przyzwyczaić. Jak się przyzwyczaimy można uzyskać efekt wachlarza. Ważne dla mnie jest to, że jest bardzo trwała, bo po całym dniu nie mam pandy pod oczami. Nie odbija się ani nie kruszy czy osypuje. Jeśli chodzi o wydajność to starczyła mi na ok. 3 miesiące, więc standardowo. Chciałam kupić kolejne opakowanie, ale niestety była dostępna tylko wersja wodoodporna. Co do zmywania to niestety, ale to jest jeden minus, bo zmywa się ciężko nawet płynem dwufazowym, ale jestem jej w stanie to wybaczyć. Kosztuje ok. 35zł i na pewno kupię ją ponownie. 


Przepraszam za moją minę, ale słońce okropnie raziło mnie w oczy.

Znacie tą maskarę? Lubicie? Nie lubicie? Jakie polecacie?
Buziaki! :*

września 07, 2015

Eveline Art Scenic, korektor rozświetlająco - kryjący

Eveline Art Scenic, korektor rozświetlająco - kryjący
Dzień dobry! :)
Zapewne jak ten post się pojawi będę właśnie w pracy czy gdzieś tam. Stwierdziłam, że czasem dobrze jest przygotować posty z wyprzedzeniem, co będę starała się robić. Powiedzcie mi, jak Wam minął weekend? U mnie bardzo dobrze, w Szczecinie był festiwal teatrów niezależnych i na Zamku odbywały się koncerty, więc wybawiłam się, zwłaszcza w sobotę. Chodziłam późno spać, więc nie wiem jak będę funkcjonować, ale w sumie mniejsza z tym, zawsze sobie jakoś radziłam.



Produkt dostajemy dodatkowo zapakowany w kartonik z wszystkim ważnymi informacjami, który gdzieś zgubiłam podczas robienia zdjęć. Opakowanie na początku bardzo mi się podobało, niestety bardzo szybko zaczynają się z niego ścierać napisy co nie wygląda za estetycznie. No, ale można to przeżyć.


W środku mamy standardowy aplikator zakończony gąbeczką. Osobiście lubię tę metodę nakładania. Później rozcieram produkt palcem albo Beauty Blenderem, rzadko sięgam po pędzelek, nie znalazłam idealnego do blendowania korektora.

Kolor, który mam to najjaśniejszy 04, czyli idealny beżowy odcień, który powinien ładnie maskować zasinione okolice pod oczami. Dodatkowo jest to odcień, który często jest poszukiwany przy rozświetlaniu twarzy. Powiedziałabym, że tak odcień powinna mieć w swojej ofercie każda firma będąca na polskim rynku, bo podejrzewam, że większości z nas będzie pasować.


Generalnie stosuję go tylko pod oczy, chociaż można go stosować na niedoskonałości, ale na nieprzyjaciół wolę użyć kamuflaż z Catrice. Korektor ładnie kryje oznaki zmęczenia, rozświetla, a przy tym wygląda świeżo i naturalnie. Nie nakładam go na powieki, bo fakt potrafi się zbierać i cienie nie trzymają się na nim najlepiej nawet jak jest przypudrowany, ale ostatnio ogólnie mam problemy ze zbieraniem się cieni na powiekach. Może wchodzić w delikatne linie pod oczami, dlatego trzeba go szybko przypudrować, najlepiej patrząc cały czas do góry. Dobrze się trzyma w ciągu dnia, raczej się nie ściera i dobrze przypudrowany nie zbiera się, ale bez przypudrowania praktycznie każdy korektor będzie to robił. Trzeba też pod tym względem uważać z ilością. Nie uczulił mnie, ani nie podrażnił oczu. Jest to moje drugie opakowanie i starcza na około 3 miesiące codziennego używania albo i częściej. Kosztuje ok.15 zł za 7 ml, więc nie jest to dużo, a korektor jest naprawdę wart uwagi. 


A Wy znacie ten korektor? Co sądzicie? Lubicie? Macie innych ulubieńców?
Buziaki! :*
Copyright © 2014 U Vajlet , Blogger